wtorek, 23 sierpnia 2016

#5 RECENZJA: "Bez słów"

Cześć kochani! :)


Witam Was w kolejnej recenzji. Pozdrawiam Was gorąco i zapraszam do czytania. :)

"Pełne zrozumienia milczenie bywa lepsze od wielu słów, które koniec końców okazują się bezsensowne i zbędne."




Autor: Mia Sheridam
Tytuł: Bez słów
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 383
Moja ocena: 7/10


Czasem słowa nie są potrzebne, by wyrazić, co kryje się w sercu.

Czy są takie rany, których miłość nie zdoła uleczyć?



Archer, obarczony niewypowiedzianym cierpieniem, mieszka w swojej samotni blisko lasu. Jest przekonany, że tylko tyle mu zostało.
Do sennego, pobliskiego miasteczka przybywa Bree. Dziewczyna liczy na to, że w końcu odnajdzie rozpaczliwie poszukiwany spokój. Gdy spotyka Archera, jej początkowa nieufność zamienia się w rosnącą fascynację outsiderem. Próbując przedrzeć się przez warstwy niedostępności i dzikości, jakimi Archer przez lata zasłaniał się przed innymi, Bree powoli rozbiera go z kolejnych tajemnic.


Tę książkę dostałam od mojej przyjaciółki na urodziny. Już wcześniej wielokrotnie widziałam ją na licznych bookstagramach, ale nigdy nie zainteresowałam się nią na tyle, aby ją przeczytać. Jednak gdy nadarzyła się okazja chętnie po nią sięgnęłam.
Dodam jednak, że gdy dostawałam tę książkę w pakiecie dostałam też pudełko chusteczek, ponieważ moja przyjaciółka wyczytała, że jest to bardzo wzruszająca książka.

Fabuła może nie była powalająca, ponieważ tego typu książki są już oklepane. Na polskim i zagranicznym rynku jest tyle takich książek, że aż ciężko trafić na jakąś wyjątkową.

Powieść Pani Mii Sheridan nie wprawiła mnie w wielki zachwyt. Może to dlatego, że miałam większe wymagania co do tej książki. 

Na początku bardzo polubiłam główną bohaterkę Bree, ponieważ wydawała się silnym charakterem. Jednak im dalej czytałam, tym bardziej zaczynała mnie irytować. Okej... Może i miała trudną przeszłość i liczne przejścia, jednak mogła pozostać twardą wersją siebie, a nie jej płaczliwym i miękkim odzwierciedleniem.

Na pewno dużym plusem tej książki jest nasz tajemniczy outsider Archer. To jest ten typ faceta, który najlepiej trafia w mój gust. Archer jest tajemniczy, "małomówny", samodzielny, opiekuńczy, nieśmiały i zabawny. To dlaczego małomówny wzięłam w cudzysłów zrozumieją tylko ci co czytali już tę powieść. 
Im bardziej zagłębiamy się w lekturę tym więcej tajemnic Archera poznajemy. Ale tego można się było spodziewać. Osobiście z każdym przeczytanym rozdziałem coraz bardziej lubiłam głównego bohatera. 

Jednak poza Archerem ta powieść ma jeszcze jedną ważną zaletę. Historia, którą przedstawia nam Pani Sheridan jest bardzo prosta i realna. Dzięki temu łatwo jest się utożsami z bohaterami. Uwielbiam książki, które tak barwnie przedstawiają czytelnikowi emocje towarzyszące bohaterom. 

Tę książkę szczególnie polecam miłośnikom romansów, w których nie brakuje elementów erotyki. Kto wie, może kogoś z Was ta historia poruszy bardziej niż mnie i uronicie kilka łez. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz